Stajnia

Stajnia nigdy nie była ozdobą Pajtuńskiego Młyna. Co innego konie. Te zawsze cieszyły ludzi, dostarczały wrażeń i tematów do długich dyskusji, dla prawdziwych koniarzy przy ognisku do białego rana, a dla niektórych  przy kominku.
Marzyłem o jasnej, suchej stajni bez popękanych ścian, krytej starą czerwoną  dachówką zamiast szarego eternitu.
Marzenia jednak się spełniają.

Jesienią 2010r. rozpocząłem pracę przy nowej, małej stajni, którą chciałem przykleić do szczytu stodoły.

Jednak pod koniec listopada udało nam się jedynie fundament przygotować i zaczęła się zima. Pracę  przy budowie małej stajni trzeba było przerwać.

Na szczęście w 2010 roku zima była baaaardzo śnieżna. Śnieg zaczął padać już w listopadzie i tak padał i padał i…. dach stajni w końcu nie wytrzymał, rozjechał się na boki i runął w dół. Słyszałem ten rumor około północy pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia. Koniom nie stało się na szczęście nic. Tego wieczora mimo, że zimowy wieczór był mroźny nie zgoniłem koni do stajni. Dach od rana wyglądał podejrzanie. na szczęście nie trzeba było długo czekać na rozstrzygnięcie.

     

Jak tylko zginął śnieg i rozmarzła ziemia wróciłem do budowy małej stajni.

     

  

Zrobiliśmy ją dość szybko, na zlot baranów  09.04.2011r.do stajni wprowadziliśmy część koni. W ten sposób można było rozpocząć rozbiórkę dużej stajni.

Bardzo mi zależało na tym, żeby dużej stajni nadać wygląd taki jaki był dawniej i powiązać ją z  całym siedliskiem. Czerwona cegła, ceramiczna dachówka, drewno i kamień są doskonałym budulcem. Warmia i Mazury to region, w którym tak zbudowane budynki są częstym widokiem.  Plan był prosty. Rozebrać tę część z popękanymi ścianami i z odzyskanych cegieł wymurować z drugiej strony na starych kamiennych fundamentach, które do tego czasu porastała trawa i mech.

    

   

Do tego miejsca wszystko szło zgodnie z planem aż miło było popatrzeć. Potem dopiero okazało się, że trzeba rozebrać i odbudować ścianę jeszcze tu:

  

a potem jeszcze kawałek tu, no i już zgodnie z planem dobudować siodlarnię.

  

Ze starej stajni zostały jedynie śladowe fragmenty ścian i trochę  fotografii. Cała reszta jest zbudowana od nowa. Teraz zabraliśmy się za posadzki i drewnianą część stajni, z której jestem najbardziej dumny. Starałem się zbudować całą konstrukcję drewnianą w tradycyjny sposób tzn. połączyć wszystkie drewniane elementy konstrukcji bez użycia gwoździ, stalowych okuć itp. Trzeba było powycinać w drewnianych belach gniazda, czopy, zamki i pozabijać tyble(drewniane gwoździe).

  

  

   

Gdy przybijaliśmy ostatnie deski na dachu zaczął padać śnieg. Trzeba było przerwać pracę i poczekać do wiosny.
Na zlot baranów zaplanowałem wmurowanie kamienia …młyńskiego wyglądało to mniej więcej tak:

   

Potem było już z górki

  

   

pierwsze konie w stajni były ….mechaniczne przyjechały w majowy weekend

   

23.06.2012 r. stajnia była gotowa na przyjęcie koni. Było przy tym trochę zamieszania, szampan, ognisko, pieczony dzik i piękny, słoneczny weekend. jazda konna po raz pierwszy rozpoczęła się z pod nowej stajni

   

   

   

  

Latem 2012 przykryłem dach dachówką i chociaż jest jeszcze wiele do zrobienia zanim powiem „skończyłem”, to cieszę się bardzo, że ta stajnia już jest.

      

Dokumentację fotograficzną wykonałem ze zdjęć Stasia, Mirka, Maćka, Magdy, Ali, Anuli, swoich i pewnie jeszcze kogoś. DZIĘKUJĘ.